Wielokrotnie spotykałem się z sytuacją, w której ludzie chorzy na różnego rodzaju ciężkie do zdiagnozowania czy wyleczenia przypadłości, sami sobie utrudniali życie, wyszukując najbardziej udziwnione przyczyny swojego stanu zdrowia. Szukali jakiejś cudownej witaminy, której im brakuje, jakiegoś tajemniczego wirusa, zjadającego ich od środka, zatrucia dziwnymi substancjami. Ale nie od tego trzeba zacząć.
Ogromna większość przypadków nie tylko przewlekłego zmęczenia, ale w ogóle chorób cywilizacyjnych bierze się z trybu życia, jaki prowadzimy. W niemal każdym przypadku można ich uniknąć, a w dużej części „wyleczyć”, one znikną jeśli przestaniemy niszczyć swoje zdrowie.
Na tej stronce opisałem wiele możliwych przyczyn i terapii, które mają im przeciwdziałać, ale niemal każda z nich ma swoją pra-przyczynę w nie przestrzeganiu podstawowych, zwykłych zasad zdrowego trybu życia i odżywiania.
Zanim zaczniemy szukać rozwiązań trudnych, upewnijmy się, że spełniamy wszystkie poniższe punkty:
1. Dieta. Jesteśmy małpami i powinniśmy odżywiać się jak małpy. Wszystko, czego nie jesteśmy w stanie zjeść na surowo lub po minimalnej obróbce ogniem, zdobywając to gołymi rękami, bez pomocy narzędzi, jest dla nas w mniejszym lub większym stopniu niewłaściwe. Ewolucyjnie nie zdążyliśmy się dostosować do zdobyczy techniki. Mamy lodówki, ogień, noże i widelce, ale dalej nasz przewód pokarmowy jest niemal nie do odróżnienia od przewodu pokarmowego każdej innej małpy naczelnej.
Znaczącą większość tego, co jemy, powinny stanowić owoce i warzywa, do tego orzechy albo nasiona roślin oleistych jako źródło kwasów omega. Małpy nie jedzą jajek, nabiału, mięsa. Bez narzędzi bylibyśmy w stanie zdobyć co najwyżej jajka, a i to bardzo rzadko, ewentualnie ryby. Jak ktoś ma wątpliwości, niech spróbuje przegryźć się swoimi „kłami” przez skórę świni czy krowy. Powodzenia. Oczywiście ciężko jest wyeliminować wszystko, co jest nienaturalne, jak zboża, ziemniaki i całą resztę, ale przynajmniej połowę kalorii powinniśmy czerpać z warzyw i owoców.
Jeśli ktoś jest zainteresowany zmianą diety na zdrowszą, ale nie jest pewien czy da sobie radę z nowymi przepisami kulinarnymi czy dobieraniem składników odżywczych (nawiasem mówiąc, kto dobiera składniki odżywcze na „zwykłej” diecie? Jako wieloletni wegetarianin przekonałem się, że osoby jedzące czipsy i popijające je cocacolą, gdy usłyszą że nie jem mięsa, nagle stają się ekspertami w dziedzinie dietetyki i uświadamiają mi, jak ważne jest komponowanie posiłków), zapraszam na witrynę prowadzoną przez znajomego dietetyka (link niżej) – wprowadza ona w świat zdrowego odżywiania, zapisując się otrzymujemy jadłospis na cały miesiąc oraz przystępnie wyjaśnione zasady zdrowego odżywiania. Oczywiście za darmo.
Przechodząc na odżywianie wegetariańskie niemal 20 lat temu robiłem to ze względów etycznych, sądząc, że moje zdrowie zapewne się pogorszy. 20 lat temu nie było w Polsce internetu, dostęp do wiedzy był o wiele bardziej utrudniony. Jakież było moje zdziwienie, gdy po roku diety stopniowo zaczęły znikać problemy, które dręczyły mnie przez poprzednie 20 lat: bóle nóg tak silne, że niekiedy nie byłem w stanie chodzić, ból żołądka nie pozwalający na normalne funkcjonowanie czy ciągłe przeziębienia. Zawsze byłem słabym, chorowitym dzieckiem, w szkole podstawowej w biegach na w-f zajmowałem ostatnie miejsce. W studium medycznym, po 2 latach diety bezmięsnej, przybiegłem pierwszy, bez żadnego szczególnego treningu. Podobne historie słyszałem od wielu osób, które po moich namowach zmieniły sposób odżywiania.
Link do witryny – kliknij mnie!
2. Ruch i słońce. Nie jesteśmy stworzeni do siedzenia, nie powinniśmy siedzieć więcej niż kilka godzin na dobę. Za to jesteśmy stworzeni do biegania i do przenoszenia ciężarów, do aktywności fizycznej. Jeśli zamiast biegać siedzimy, w organizmie zachodzą zmiany których żadna tabletka nie odwróci. Pod wpływem słońca zaś zachodzą w skórze setki reakcji, nie tylko produkcja witaminy D3.
3. Kontakt z naturą. Życie w żelbetowej klitce każdego może doprowadzić do ciężkiej depresji, są ludzie niemal całkowicie na to odporni, są tacy, którzy będą chorować. Przynajmniej kilka godzin tygodniowo należy spędzać w lesie, parku czy nad rzeką, albo spacerując po górach.
4. Kontakty społeczne. Telewizor czy internet to tylko niebezpieczne namiastki, które udają naszych przyjaciół, tak naprawdę jednak będąc pudełkami stojącymi w rogu pokoju. Zdrowy człowiek powinien spotykać się regularnie z dużą grupą ludzi, kilkunastu do kilkudziesięciu, przy czym nie mam tu na myśli znajomych w pracy z którymi nigdy na dobrą sprawę nie rozmawiamy i nie wiemy nawet, gdzie mieszkają. Jeśli odizolujemy się społecznie, stan zdrowia będzie się pogarszał. Znowu, jak w przypadku wyżej, będzie dotyczyć to osób wrażliwych na osamotnienie, ale jeśli ktoś jest takim „nadwrażliwcem”, żadna tabletka mu nie pomoże, dopóki nie znajdzie sobie przyjaciół.
Trochę o sposobach wychodzenia z osamotnienia napisałem na witrynie poświęconej temu zagadnieniu: