Tematyka zatruć metalami ciężkimi jest mocno zagmatwana. Nikt nie udowodnił, że są one zaangażowane w proces chorobowy przy zespole przewlekłego zmęczenia, ale na dobrą sprawę brakuje tutaj w ogóle jakichkolwiek badań. Wygląda to trochę tak, jakby wszystko było okryte całunem milczenia. Podejrzewa się, że głównym źródłem zatruć są plomby amalgamatowe, gdyby okazało się że to prawda, ktoś musiałby wypłacić setki miliardy dolarów odszkodowania. Póki co Czechy opublikowały bardzo ciekawe badanie, w którym po usunięciu amalgamatowych plomb u części chorych znikła choroba Hashimoto, do tej pory uznawana za całkowicie nieuleczalną, ale opublikowano też znacznie większe badanie, w którym ilość plomb nie miała z zespołem żadnego związku. W związku z potężnymi pieniędzmi, które zmieniłyby właściciela, gdyby wyniki wyszły pozytywne, wiarygodność tego badania też jest pod małym znakiem zapytania.
Podkreślam, nie ma żadnego dowodu na to, że zatrucie metalami ciężkimi ma jakikolwiek związek z zespołem przewlekłego zmęczenia. Są jedynie podejrzenia, hipotezy ludzi z kręgu medycyny alternatywnej. Żaden z nich nie udowodnił swoich racji. Jesteśmy więc skazani na domysły. Bez żadnego ryzyka można przeprowadzić niektóre z proponowanych tutaj terapii, inne zaś w jakimś stopniu mogą zaszkodzić. Każdy musi sam ocenić, czy i jakie terapie przeprowadzać. Warto usunąć metale ciężkie z organizmu, nawet jeśli nie miałoby to mieć żadnego wpływu na ZPZ, ale czy warto w tym celu stosować drogie, mające skutki uboczne chelatory dożylne? Czy po prostu poprzestać na mniej skutecznych, ale za to dość bezpiecznych ziołach i doustnych suplementach? Niech każdy sam oceni.
Poprawka z roku 2017 – pojawiło się badanie, w którym oceniono stan zdrowia osób przed i po usunięciu plomb amalgamatowych. Ich poziom rtęci w moczu bardzo wyraźnie spadł (ale i przed usunięciem był bardzo niski), dość mocno poprawiły się też objawy, takie jak między innymi zmęczenie czy zaburzenia snu. Problem z tego typu badaniami to brak dobrej grupy kontrolnej, jeśli ktoś usunie sobie plomby, to zazwyczaj wierzy, że to mu pomaga, co wpływa na jego odbiór własnego zdrowia, dosłownie wmawia sobie, że poczuł się lepiej. Dodatkowo osoby te używały suplementów „oczyszczających”, które – oprócz oczyszczania – mają też bardzo silny, pozytywny wpływ na zdrowie, co bardzo mocno zafałszowuje wynik. Link do badania:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4273453/
Najgroźniejszym metalem ciężkim nie jest – wbrew powszechnej opinii – rtęć, ale ołów. Toksyczność rtęci jest oczywiście wielokrotnie większa, ale ołowiu jest po prostu dużo, dużo więcej. Konsekwencje nadmiernego stężenia są bardzo groźne, nie tylko zaburza on pracę mózgu, powodując znaczne zwiększenie agresji oraz ataki paniki, ale także ma niszczący wpływ na układ krążenia. Toksyczne działanie jest na tyle silne i często spotykane, że badając stężenie ołowiu we krwi można z dużym prawdopodobieństwem przewidywać, czy dany osobnik wejdzie w konflikt z prawem. Przestępcy mają dużo wyższe poziomy tego pierwiastka, podobnie jak chorzy na wszelkiego rodzaju zaburzenia emocjonalne, głównie nerwice.
Nie ma sensu, abym w kolejnym miejscu rozpisywał się o ołowiu i jak się go pozbyć, wszystko jest ładnie wyjaśnione tutaj:
zaś tutaj jest opis najpopularniejszej substancji wypłukującej ołów, wraz z ciekawą dyskusją:
Drugi z popularnych i podejrzewanych o wywoływanie różnych schorzeń metal to oczywiście rtęć. Problem z nią jest taki, że występuje w różnych formach, osadzając się w różnych organach. Najpopularniejszy chelator, ALA, z tego co wiem w ogóle nie rusza rtęci organicznej, zaś usuwa nieorganiczną, zaś cysteina odwrotnie. Co gorsza, najpopularniejsze oficjalne środki nie przekraczają bariery krew-mózg, nie są więc w stanie usunąć jej z tego miejsca, w którym czyni największe szkody. Rtęć jak już dostanie się do mózgu, prędko go sama nie opuści, potrafi tam siedzieć kilkadziesiąt lat.
Jeśli zdecydujemy się na oczyszczanie z rtęci, to według lekarzy zajmujących się zagadnieniem (są oni z kręgów zbliżonych do alternatywy) najpierw usuwamy plomby rtęciowe, te takie jakby czarne, metaliczne. Bez tego nie powinno się stosować żadnego chelatora, gdyż jest ryzyko, że „rozniesie” on rtęć wybitą z plomb po całym ciele. Ideałem jest odszukanie dentysty, który zrobi to stosując odpowiednie techniki, takie wiertło niskoobrotowe z chłodzeniem, zmniejszające parowanie rtęci, odpowiednie maski i odsysanie. Ale nawet pomimo stosowania tych sztuczek, po usunięciu będziemy mieli bardzo wysokie stężenie w organizmie, przynajmniej przez jakiś czas.
Warto tu podkreślić, że hipoteza plomb rtęciowych jako przyczyny zatrucia jest bardzo mocno kontrowersyjna, zakrojone na szeroką skalę badania nie wykazały związku pomiędzy ich obecnością a schorzeniami, w tym z chronicznym zmęczeniem. Dentyści, którzy usuwają bez zabezpieczenia niekiedy dziesiątki tysięcy plomb rtęciowych w ciągu życia, z każdej wdychając opary, nie mają szczególnie dużych problemów zdrowotnych. Niemniej jakiś odsetek ludzi bez wątpienia ma z ich powodu problemy zdrowotne, co jasno wykazały niektóre badania. Wymiana jest kłopotliwa i kosztowna, a efekt będzie prawdopodobnie żaden. Pozostawiłbym taką terapię na sam koniec, gdy inne zawiodą. Link do badania, w którym usunięcie plomb dało wykrywalny badaniem krwi, pozytywny efekt w jednym z popularnych schorzeń, co w żadnym wypadku nie można tłumaczyć efektem placebo:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16804512
Największym źródłem rtęci nie są jednak – wbrew pozorom – plomby, tylko ryby. Oczywiście pod warunkiem że ktoś nie jest na tyle głupi, by jeść wątrobę zwierzęcą, gdyż wtedy wątroba jest największym źródłem wszystkich możliwych zatruć.
Dziś rozmawiałem z dziewczyną, w której mieszkaniu zbiło się około 20 (!) termometrów. Ta cała rtęć oczywiście powpadała między klepki podłogowe, jak to w starym budownictwie. Wszyscy mieszkańcy, czyli ona, jej chłopak, współlokatorzy mają te same objawy, przypominające zespół przewlekłego zmęczenia. Powiedziałem jej, jak usunąć zarówno rtęć z podłogi (roztworem siarki), jak i tę która już dostała się do organizmu, ale mieszkanie jednak nadaje się do kompletnego remontu. Jeśli nie mamy własnego, od nowości zasiedlonego mieszkania, nie wiemy, czy poprzedni lokator nie narozbijał termometrów. Nie wiemy, czy coś nie rozbiło się kiedyś na naszym ogródku działkowym, z którego mamy jakże zdrowe warzywa. Albo w miejscu, w którym pracujemy.
Jak już pozbędziemy się plomb, oraz, w miarę możliwości, możliwych źródeł oparów i źródeł pokarmowych, można stosować różne zioła i suplementy. Dam link tylko do tego najbardziej kontrowersyjnego, resztę można sprawdzić chociażby na wikipedii.
Po pierwsze, czosnek. W badaniach na zwierzętach usuwał on kadm, ołów oraz rtęć, na dodatek jest niemal równie silny, jak najlepsze stosowane dożylnie leki. Szczególnie dużo czosnku należy spożywać zaraz po usunięciu plomb, pomoże on wypłukać truciznę i zapobiegnie jej osadzeniu się w organizmie. Powinien to być polski czosnek, nie ten chiński, bezzapachowy, gdyż podobno ma on obniżone stężenie składnika aktywnego. Aby zadziałał, trzeba go jeść naprawdę dużo, około pół główki dziennie. Uwaga: może to mieć zły wpływ na wątrobę czy nerki. Badanie na zwierzętach:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/3268178
N-acetyl-cysteina doskonale usuwa rtęć organiczną, przy okazji podnosząc naturalną odporność. Jako że jej działanie polega głównie na zwiększeniu stężenia glutationu, ma też wpływ na usuwanie pozostałych metali ciężkich oraz bardzo dobry wpływ na przebieg wszelkich możliwych schorzeń.
Kwas alfa-liponowy usuwa rtęć także z układu nerwowego, dzięki jego zdolności przekraczania bariery krew-mózg. Najpopularniejszy sposób polega na podawaniu go w odstępach trzygodzinnych, w małych dawkach, aby zapewnić ciągłość wysokiego stężenia we krwi. Według niektórych lekarzy stosowanie go w większych odstępach powoduje, że zamiast usuwać rtęć z mózgu, będzie on ją tam przenosił. Większość jednak nie zgadza się z tą opinią i uważa, że takie kombinowanie z dawkami co 3 godziny to niepotrzebne znęcanie się nad pacjentem. Przychylam się do tego.
Liście kolendry być może zwiększają wydzielanie rtęci z moczem wielokrotnie, szybko i skutecznie usuwając ją z mózgu, przebijając w działaniu najlepsze dostępne substancje, ale – niestety – wszystko opiera się na doniesieniach dwóch małych ośrodków naukowych. Brakuje solidnego potwierdzenia informacji, wiadomo tylko, że kolendra nie wpływa na ołów. W związku z tym nie wiadomo też, w jakiej postaci i w jakiej dawce należy kolendrę przyjmować. Na allegro za grosze można kupić suszone liście.
Jod jest podejrzewany o działanie usuwające rtęć z organizmu, ale wszystko opiera się na jednym, dość podejrzanym badaniu oraz na teoretycznym modelu. Niemniej jod to jeden z najważniejszych suplementów, jakie można stosować, pod warunkiem, że jest to jodek potasu bądź inna nieorganiczna forma. W żadnym wypadku nie powinno się stosować preparatów typu kelp. Jod NIE jest całkowicie bezpiecznym suplementem i powinno się o nim poczytać, zanim podejmie się jakąkolwiek decyzję.
W czasie terapii trzeba uzupełniać zarówno magnez, jak i witaminę C. Celowo nie omawiam tutaj chelatorów które podaje się dożylnie, jako że jest to domena lekarza prowadzącego i on powinien podjąć decyzję. Napiszę tylko, że najpopularniejszy, DMSA, nie przekracza bariery krew-mózg.